Tak się szczęśliwie złożyło, że ostatnio zostało mi prawie cała forma ciasta drożdżowego, a od dawna chciałam spróbować bajaderek własnej roboty. Mój Mąż za nimi przepada, w cukierni ja oglądam z nabożną czcią wykwintne torty, przepięknie ozdobione czarną czekoladą, a On wsuwa bajaderki. Tylko nie nazywa ich bajaderkami, a kartofelkami. No cóż co region to obyczaj. Inspiracja.
Składniki:
– 450 g pokruszonych muffinek, ciasta, ciastek, herbatników itp (bez kremu, czekolady, ani galaretki)
– 0,25 szklanki mleka
– 0,25 szklanki cukru (chyba, że ciasta były słodkie)
– 0,5 szklanki rodzynek (najlepiej namoczonych w rumie)
– ok. 200 g (pół słoika) gęstego dżemu lub marmolady (ja użyłam powideł śliwkowych)
– 75 g masła
– 1 łyżka olejku rumowego
– 2 łyżki masła orzechowego
– 3 łyżki gorzkiego kakao
oraz:
– wiórki kokosowe
– orzechy laskowe
– 100 g gorzkiej czekolady
– 70 g masła
Wykonanie:
Pokruszyć drobno ciasto (ja, poza wspomnianym ciastem drożdżowym, dodałam też 2 opakowania petitków). W rondelku zagotować mleko z masłem, cukrem i kakao. Przestudzić i wymieszać z okruszkami ciasta, masłem orzechowym, dżemem i olejkiem smakowym. Dodać rodzynki, zagnieść jednolite ciasto.
Z masy uformować kulki, ułożyć na tacy i wstawić do lodówki. Orzechy laskowe posiekać na drobniutkie kawałki. Czekoladę z masłem rozpuścić w kąpieli wodnej. Kulki obtaczać w czekoladzie, a potem w wiórkach kokosowych lub posiekanych orzechach laskowych. Ja popisałam się ułańską fantazją i najpierw kulki obtoczyłam w orzeszkach, a potem przypomniało mi się o czekoladzie, więc moje bajerki miały tylko bereciki czekoladowe. I tak były smaczne.
Podziel sie z przyjaciolmi.
Dodaj komentarz