Anglicy są bardzo związani ze swoją tradycją i przykładają dużą wagę do własnych, lokalnych potraw i produktów. Full English Breakfast jest chyba najczęściej podawanym posiłkiem na Wyspach (zaraz obok nieśmiertelnych Fish & Chips). By śniadanie było „Full” musiałabym dodać do niego jeszcze dwie kiełbaski i jednego hash brown’a (taki trochę nasz placek ziemniaczany), ale chyba już bym tego nie zdzierżyła. Szczerze mówiąc moja wersja angielskiego śniadania jest dosyć okrojona, chociaż dla mnie i tak wydaje się być sporo za tłustym oraz zdecydowanie zbyt obfitym posiłkiem. Ja pozostaję przy swoich muesli z jogurtem, ale w sobotni poranek postanowiłam zgrzeszyć. I co? I smakowało!
– ogromna ilość masła (u mnie solone)
Podawać wszystko razem gorące (powodzenia). Anglicy preferują zalanie całości śniadania dużą ilością fasolki, ja wolę potraktować ją jako część składową posiłku i zmniejszyć jej ilość proporcjonalnie do reszty składników.
Pychotka 😉
wegetariański boczek? hahahah 🙂
Pachnie jak prawdziwy. A stworzony jest z jakichś grzybów.