Kwitesencja deseru. Symbol wakacji, wspomnienie z dzieciństwa. Gofry mi się marzyły od dawna, od kiedy wylądowałam na Wyspach. Wakacje, plaża, słońce, morze i…. ryba z frytkami, bo tradycji gofrów sprzedawanych z budki tu nie ma. Długo się opierałam, żeby nie kupować gofrownicy, ale w końcu uległam. Ta walka była skazana na porażkę od początku. I tak długo dałam radę się opierać ;). Gofry z przepisu Doroty wychodzą fantastyczne, chrupkie z zewnątrz, mięciutkie w środku. Takie gofrowate. Idealne.
Składniki na 6 dużych gofrów (każdy z nich składa się z 4 mniejszych):
- 300 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 500 ml mleka (u mnie owsiane)
- 2 łyżki drobnego cukru do wypieków
- 80 ml oleju rzepakowego
- 2 jajka (osobno żółtka i białka)
- szczypta soli
Wykonanie:
Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, odłożyć. Pozostałe składniki zmiksować na gładką masę. Do masy dodać ubite białka i delikatnie całość wymieszać szpatułką.
Nagrzać gofrownicę. Chochlą nabierać porcję ciasta i wylewać na powierzchnię gofrownicy, delikatnie wyrównując. Piec do zezłocenia.
Podawać z bitą śmietaną i owocami. Lub syropem klonowym i owocami oraz dodatkiem orzechów i pestek z dyni.
Dodaj komentarz