W tym roku na mamine urodziny pokusiłam się o przygotowanie domowych czekoladek. Chciałam by były wyraźne w smaku, nie mdłe, nizbyt słodkie, kawowe, czekoladowe, z „wyraźną nutą dekadencji” :). I takie właśnie były. Przepis jest prosty, ale przygotowanie pralinek jest odrobinę frustrujące. Przygotujcie sobie trochę więcej czasu i trzymajcie nerwy na wodzy ;). Przepis pochodzi z książki „Czekolada” Marty Dobrowolskiej – Kierył.
Składniki na 6 – 8 pralinek:
- 125 g serka mascarpone
- 125 g gorzkiej czekolady
- 1 łyżka mocnej gorzkiej kawy
- 1 łyżka whiskey
oraz:
- 100 g białej czekolady
- wiórki kokosowe / sezam / posiekane orzechy
Wykonanie:
Gorzką czekoladę połamać na kawałki i roztopić w garnuszku na małym ogniu, cały czas mieszając. Zdjąć z ognia i odstawić do ostygnięcia.
Serek mascarpone zmiksować, żeby stał się puszysty. Dodać letnią, roztopioną czekoladę i całość delikatnie wymieszać. Dodać kawę i alkohol, masę dokłądnie wymieszać. Wstawić do lodówki na kilka godzin, by stężała.
Po wyjęciu z lodówki z masy formować niewielkie kulki, układać je na blasze wyłożonej pergaminem i włożyć z powrotem do lodówki na co najmniej godzinę.
Białą czekoladę rozpuścić w garnuszku, zestawić z ognia i pozwolić jej trochę ostygnąć. Z lodówki wyjąć wcześniej przygotowane kulki. Kulki pojedynczo zanurzać w białej czekoladzie i odkładać z powrotem na pergamin. Posypać wiórkami, orzeszkami lub sezamem. Ponownie wstawić do lodówki.
Pralinki są gotowe do spożycia, gdy zastygnie na nich polewa.
Dodaj komentarz