Dawno, dawno temu, w dalekim kraju, w którym na stacji benzynowej można kupić genialne latte z syropem karmelowym lub waniliowym, czasami pozwalałam sobie na zakup pewnego ciasteczka. Ogromnego, płaskiego, maksymalnie słodkiego kruchego ciastka z rodzynkami lub orzechami, tudzież z czekoladą. Rozpusta. Dzisiaj, w Krainie Deszczowców, latte parzę sobie we własnym ekspresie (jedyna szansa na smaczną kawę), a we własnym piekarniku wypiekam ogromne ciastko. I wiecie co? Jest i z rodzynkami, i z migdałami, i z czekoladą. I to białą! Inspiracja.
Składniki na 10 ciastek wielkości dłoni:
- 120 g masła
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 120 g brązowego cukru
- 1 duże jajko
- 230 g mąki pszennej
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- 100 g grubo poszatkowanej białej czekolady
- 100 g posiekanych rodzynek
- 100 g posiekanych migdałów
Wykonanie:
Masło utrzeć z jajkiem, cukrem i wanilią na puszystą masę. Dodać mąkę wymieszaną z sodą oczyszczoną i zmiksować do połączenia składników. Migdały, rodzynki i czekoladę posiekać, dodać do ciastek. Krótko wyrobić rękami.
Z ciasta formować kulki wielkości limonki, rozpłaszczać je delikatnie palcami i kłaść na blasze wyłożonej papierem do pieczenia lub matą silikonową.
Piec w temperaturze 180 stopni (termoobieg) do zrumienienia, czyli ok 15 – 18 minut.
Dodaj komentarz