Po bardzo intensywnym weekendzie spędzonym z psem na seminarium, siedzę na kanapie i nie chce mi się ruszyć ani ręką, ani nogą. Za oknem smutek i szarość, w domu nuda i „coś-by-się-zjadłość”. No ale jak to pogodzić? Lenistwo z przyjemnością jedzenia. Musi być prosto, ale wikwintnie. Udało się. Zapraszam. Inspiracja.
Składniki na warstwę jabłkową:
- 900 g kwaśnych jabłek (szara reneta, bramley)
- 1 łyżka cynamonu
- 3 łyżki cukru trzcinowego
- 50 g masła
Składniki na warstwę bezową:
- 3 białka
- 1 szklanka cukru pudru
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 2 garści płatków migdałowych
Wykonanie:
Jabłka obrać i pokroić w kostkę. Ja użyłam odmiany Bramley, która jest bardzo kwaśna, ale też miękka i łatwo rozpada się podczas gotowania. Dlatego pokroiłam je w dosyć duże kawałki. Jeśli używacie twardych jabłek, pokrójcie owoce w mniejszą kostkę. Jabłka przełożyć do garnka z grubym dnem, zasypać cukrem, cynamonem. Masło pokroić w kostkę, dodać do garnka. Jeśli jabłka są mało soczyste, dodać kilka łyżek zimnej wody. Gotować na wolnym ogniu aż owoce zmiękną, ale nie zaczną się rozpadać.
Białka ubić na sztywną pianę. Dodać cukier puder, zmiksować. Dodać sok z cytryny, wymieszać. Dodać garść płatków migdałowych, wymieszać.
Jabłka wyłożyć do naczynia żaroodpornego i zostawić do ostygnięcia. Na ostygnięte jabłka wyłożyć bezę, dokładnie przykryć pianą z białek. Posypać pozostałymi migdałami.
Deser wstawić do piekarnika nastawionego na 180 stopni, piec przez 10 minut. Po tym czasie zmniejszyć temperaturę do 150 stopni i piec kolejne 40 minut.
Dodaj komentarz