Naszła mnie ostatnio ochota na zgłębienie kuchni skandynawskiej. A przynajmniej jej slodkiej części. Zakupiłam dwie książki i zaczęłam czytać. Oraz przeglądać zdjęcia. I przełykać nerwowo ślinę. O rany. Te przepisy uderzają w moją duszę tak bardzo. Zaczynamy od prostego ciasta z białą czekoladą. Ciasto jest lepkie, trochę jak blondie, klejące się i bardzo bardzo słodkie. Koniecznie trzeba je podać z kwaskowatymi owocami. Ładnie się kroi na kawałki i wygląda uroczo. Przepis pochodzi z książki „Scandikitchen. Fika & Hygge.” Brontë Aurell.
Składniki:
- 150 g masła
- 150 g białej czekolady dobrej jakości (najlepiej takiej do pieczenia)
- 2 jajka
- 200 g cukru
- 150 g mąki pszennej
- szczypta soli
- 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- skórka otarta z 1 cytryny
- świeże owoce (maliny, jagody, czerwona porzeczka etc.)
Wykonanie:
W garnuszku, na wolnym ogniu, roztopić masło. Dodać czekoladę podzieloną na kostki, zdjąć z ognia i mieszać do rozpuszczenia. Odstawić do ostygnięcia.
Ubić jajka z cukrem na puszytą pianę. Dodać wanilię, zmiksować. Dodać mąkę ze szczyptą soli, zmiksować. Dodać skórką otartą z cytryny i masę maślano-czekoladową. Krótko zmiksować, tylko do połączenia się składników.
Ciasto natychmiast wyłożyć do natłuszczonej i wyłożonej papierem do pieczenia (tylko spód) tortownicy o średnicy 23 cm.
Piec w temp 180 stopni przez 15 – 20 minut.
Ciasto powinno być bardzo lepkie na środku, ale patyczek włożony 2 cm od brzegu powinien wyjść suchy. Ciasto nie powinno być płynne. Generalnie jeśli spojrzycie na ciasto i stwierdzicie, że przydałyby mu się jeszcze dwie minuty w piekarniku, to znaczy, że już jest gotowe.
Ciasto pozostawić w tortownicy do całkowitego ostygnięcia.
Ostygnięte ciasto wyłożyć na paterę, ozdobić świeżymi owocami i cukrem pudrem (opcjonalnie).
Dodaj komentarz