Pewnie zauważyliście, że trochę się na blogu ostatnio zmieniło. Wszystkie zmiany są prowadzone na bieżąco, więc czasem blog wygląda lepiej, czasem gorzej, za co szczerze przepraszam. Teraz już pozostały tylko zabiegi kosmetyczne do zrobienia, więc nie powinno się nic zepsuć. Powiedziała Mada, plunąwszy przez lewe ramię, zakręciwszys się w prawo, skacząc na jednej nodze, dla pewności, po angielsku, dotykając czegoś drewnianego ;).
Na górze strony pojawiło się dodatkowe menu dla osób, które mają swoich ulubionych kucharzy – celebrytów i właśnie na ich przepisy mają ochotę. Na razie nazwiska są jedynie cztery – Gordon Ramsey, Jamie Oliver, Mary Berry i Nigella Lawson, ale kto wie ilu jeszcze się tam znajdzie. Po prawej stronie natomiast pojawiły się przyciski – odnośniki do mediów społecznościowych. Od dawien dawna MadaWKuchni ma swojego fanpejdża na Facebooku, od lat mam też zaniedbany kanał na You Tube, który ostatnio postanowiłam odkurzyć i poświęcić psom. Od dwóch tygodni mamy również konto na Instagramie.
I to właśnie Instagram zostaje spoiwem łączącym moje największe pasje – psy, gotowanie, podróże i książki. Tym samym konto na Insta staje się najbardziej osobistym z mediów. Prowadzę bloga już siedem lat (od maja 2012) i z biegiem czasu każde kolejne zmiany odsłaniały coraz więcej mnie. Przez ten czas poprawiłam nie tylko swoje zdolności kulinarne, ale – przede wszystkim jednak – rozwinęłam swój kunszt fotograficzny. W myśl zasady, która mówi, że najpierw jemy oczami, postanowiłam wodzić Was na pokuszenie fotografiami tego, co powstało w mojej kuchni.
Ale zdjęcia pstrykam nie tylko jedzeniu. Mam również bardzo fotogeniczne psy. Przedstawiam Wam moje stado: rottweiler Nitro – lat 7 (w posiadaniu własnego fanpejdża na FB <click>); bokserka Fobia – lat 9 oraz kundelka Mila – lat 12. To głównie ich zdjęcia zobaczycie na Instagramie. Czasem też pewnie i jakiś filmik się trafi.
Czasem uda mi się znaleźć chwilę dla siebie, której nie wykorzystuję na zajęcia z psami, pieczenie czy podróżowanie. Wtedy z błogością oddaję się lekturze. Uwielbiam czytać, ale jestem dosyć wybrednym czytelnikiem. Lubię, gdy książka opowiada spójną historię i jest napisana ciekawym językiem. Niełatwo o takie książki. Niestety mam też okropną manię czytania do końca książek, które zaczęłam. Zawsze się łudzę, że chociaż końcówka mnie zaskoczy, skoro treść jest taka sobie. A. I jeszcze nie cierpię czytników. Używam, czytam, ale jak książka przypadnie mi do serca, to kupuję wersję papierową. Zresztą są książki, które muszę mieć na półce. Są też takie, z którymi rozstaję się bez bólu po przeczytaniu. Najczęściej oddaję je do biblioteki lub na bazarek internetowy. Może ucieszą kogoś innego, skoro mnie nie były przeznaczone.
Rozgadałam się trochę. Mam nadzieję, że się nie nudziliście. Napiszcie coś czasem w komentarzu, będzie mi bardzo miło ze świadomością, że jesteście. 🙂
Dodaj komentarz